Powielanie błędów wśród inwestorów
Dla wielkich giełdowych inwestorów zupełnie naturalne jest rozpływanie się we własnym towarzystwie, tworzenie grup wzajemnej adoracji, przemawianie własnym językiem i tworzeniem otoczki nieco tajemniczego biznesowego kultu wokół siebie. Jeśli bowiem ktoś rozsądnymi giełdowymi ruchami jest w stanie zapewnić sobie w ciągu krótkiego roku awans z kilkunastu milionów do miliarda dolarów, to bez wątpienia doskonale zna się na inwestowaniu pieniędzy. Z tego też względu sama giełda obrosła wieloma mitami i legendami, z którymi przez wiele lat ani elita polityczna, ani media ani branżowi eksperci nie chcieli walczyć. Tymczasem okazuje się, że w wielu przypadkach giełdowi inwestorzy nie mieli nawet ochoty czytać prawdziwych raportów a analitycy nie kwapili się do rzetelnego sprawdzania możliwości finansowych danego przedsięwzięcia. I w istocie wielu po prostu poszło w rynki typowo spekulacyjne, jak chociażby rynek nieruchomości, gdzie dawno doszło do ogromnego przeszacowania rynkowej wartości domów i mieszkań w stosunku do kosztów ich budowy. Gdy cała prawda o spekulowaniu wartością nieruchomości wyszła na jaw, nie tylko całe rodziny traciły dachy nad głową, ale wielkie banki zaczęły falę bankructw lub cudem uniknęły rozbicia się o dno giełdowych notowań. A inwestorzy giełdowi, tak bardzo przekonani o swoich wyjątkowych przeczuciach, bardzo późno zorientowali się, że przez lata dokładali własne miliardy do interesu, który był zdecydowanie przeszacowany. W istocie wystarczyło na poważniej przyjrzeć się najróżniejszym finansowym analizom aby przekonać się, że popyt na nieruchomości wywołany jest sztucznie przez zbyt ochoczo rozdające pieniądze bańki. To zaklęte koło rozdawania pieniędzy na kupno domów ostatecznie nie wytrzymało narzuconego przez siebie tempa i pogrążyło cały sektor finansowy. Nie inaczej było zresztą w przypadku europejskich inwestorów, którzy przez wiele lat nie zauważali, że kupują obligacje krajów absolutnie niewypłacalnych. I powielając ślepe przekonanie innych inwestorów o wypłacalności europejskich gospodarek, skupowali do oporu kolejne pakiety obligacje warte całe miliardy. Dziś takie inwestowanie jest krytykowane i mało kto popełnia takie błędy, ale dziś jest już za późno.