Oddawanie pieniędzy w ręce maklerów
Patrząc na biografię największych giełdowych inwestorów widać zaskakujące podobieństwo co do podejmowanych decyzji biznesowych. Większość z największych giełdowych legend zaczynała od własnej małej firmy, którą po czasie z powodzeniem odsprzedawali pierwszemu chętnemu, który zaoferował za nią twardy pieniądz. Tak zarobione, czasami spore kwoty, natychmiast inwestowali w następne biznesy by i je bez wahania przy pierwszej okazji sprzedać z zyskiem. Wspólną cechą wszystkich tych inwestorów jest gotowość do pozbycia się udziałów w firmie, budowanej nawet latami przy pomocy własnych rąk, w zamian za odpowiedni zysk. To właśnie ta chęć stałego powiększania swoich wpływów i poprawiania wyników sprawia, że na giełdzie spotkać można najbardziej wpływowych i najbardziej doświadczonych finansistów świata. I wcale nie muszą to być bankowi analitycy, profesorowie ekonomii czy ludzie od lat zainteresowani życiem giełdy. Często wystarczy po prostu mieć otwarte uszy na najróżniejsze informacje i z zainteresowaniem śledzi losy najróżniejszych rynków. Mają dobre umiejętności analityczne można bez wątpienia sporo zarobić nawet bez zatrudniania do tego cela własnego maklera. Oczywiście posiadanie maklera obsługującego rachunek jest bardzo przydatne, gdyż najlepiej zarabiający ludzie na świecie nawet mimo wielkiego zamiłowania do giełdy nie mają wiecznie czasu ani ochoty na śledzenie spadków kursów i zmian trendów w perspektywie długoterminowej. Dlatego nawet najbardziej doświadczeni giełdowi inwestorzy, którzy przez lata udowadniali, że sami doskonale potrafią zając się własnym interesem, zatrudniają dzisiaj maklerów i cale fundusze inwestycyjne do zarządzania swoimi pieniędzmi. W zamian oczekują tylko regularnego informowania o postępach lub problemach, tak by w kluczowych decyzjach ostatecznie samodzielnie za wszystko odpowiadać. Fundusze inwestycyjne są więc bardzo ważne, albowiem przeważnie kierują się trendami. Skoro mają zarabiać, to jeden fundusz nie będzie pieniędzy jednego klienta inwestował w jeden rynek po to tylko, by pieniądze reszty włożyć w inne instrumenty finansowe. A to oznacza, że błąd jednego menadżera jednego funduszu może pogrążyć kapitał kilkuset nawet zamożnych klientów.